czwartek, 3 października 2019

Gdyby polskie miasta były mężczyznami


Nie wiem, jak wpadłam na pomysł napisania tego tekstu, ale w początkowej wersji miał mieć formę mini przewodnika po polskich kierunkach urlopowych, jednak w międzyczasie za tyłek złapał mnie wrzesień, sezon się skończył, a tekst nigdy nie powstał. Później miał być laurką dla wszystkich mężczyzn z okazji ich święta, ale z tym też się spóźniłam, bo od trzech dni mamy październik. Mimo wszystko – przybywam, nadaję z urlopu i piszę pewnie ostatni wpis na blogu w tym roku, zapraszając do wspólnej zabawy.



GDYBY POLSKIE MIASTA BYŁY MĘŻCZYZNAMI*


Warszawa – w świecie Bridget Jones Warszawa jest jak Daniel Cleaver – przystojny, bezczelnie pewny siebie i ostentacyjnie szarmancki. To jest taki typ, o którym wszystkim zdarzyło się marzyć, ale każda rozsądna dziewczyna wie, że trzeba się od niego trzymać na bezpieczną odległość. Mimo perfekcyjnej aparycji, twarzy cherubinka i nienagannej prezencji, ma w sobie skłonność do wciskania głodnych kawałków o tym, jaki jest twardy, męski, dziki i jak pożre twoje serce. Naoglądał się historii o filmowych badboyach i czuje się jednym z nich. Byłoby mu łatwiej wczuć się w klimat, gdyby nie fakt, że matka nadal pierze jego brudne gacie.


Kraków – chłopak, którego poznałaś przez internet. Na zdjęciach jego twarz zdobi lekko przepity wzrok, ale chłopak ma miły uśmiech, co skutecznie może uśpić czujność. Jedyne co napisał w sekcji "o sobie", to magiczne 185, które według twojej intuicji odnosi się do jego wzrostu. Choć podczas spotkania masz wrażenie, że mierzył się w szpilkach lub doliczył długość jakiejś innej części ciała, to jesteś miłą pindą i mimo kłamstwa na wstępie, dajesz chłopakowi szansę. W ciągu dwóch godzin wymienia imiona siódemki dzieci, które chce z tobą mieć i urządza dom, który kupicie w Zielonkach, a na pożegnanie całuje cię w czoło. Kasujesz jego numer i udajesz, że umarłaś.


Łódź – trochę filmowiec, trochę poeta, trochę kosmonauta. Zanim jednak go rozszyfrujesz, czeka cię podróż przez niczym nie ograniczony bezmiar jego fantazji. Jest elastyczny jak gumka w stringach. Jeśli potrzebujesz romantyka, to wyjęczy ci pod oknem jedną z ballad "Ich Troje", a jeśli chcesz twardziela, to użeluje włosy i zacznie palić Marlboro Gold, próbując się nie udusić przy tym. Z czasem zacznie wychodzić z roli, a wtedy okaże się, że Łódź ma do morza tyle, co chłop z widłami do Posejdona.


Wrocław – gdybyś była zainteresowana zamążpójściem, to właśnie on jest odpowiednim kandydatem. Jest zadbany i schludny, gdyż ordnung jest dla niego sensem życia. To bardzo inteligentny facet, miłośnik technologii, przeczytał w życiu tony książek, a nadal nie potrafi ogarnąć, że białe i czarne pranie pierze się oddzielnie. Bardzo interesuje go Twoje zdanie, pod warunkiem, że go nie masz. Chodzący przykład na to, że jeśli można jeść i się nie najeść, to można też książki czytać i gówno wiedzieć.


Poznań – dla niego nic się tak nie liczy jak szacunek ludzi ulicy. Weekend zaczyna w piątek, a kończy w czwartek. To dobry chłopak, który źle w życiu trafił. Gangster i zabijaka, ale o sercu gołębia. Pali fajki bez filtra i pluje na chodnik, ale to romantyk, który układa rapsy na kartkach w kratkę, a na urodziny kupi ci perły w czteropaku. W gimnazjum był typem niegrzecznego chłopca, ale kiedy nikt nie patrzył, rysował mangi w zeszytach.


Gdańsk – dzikus z Północy, wiatr rozwiewa mu włosy i wąsa. Nieważne, jak bardzo radykalną feministką jesteś, marzysz o tym, że przerzuca cię przez ramię i tak niesie przez Litwę, Łotwę, Estonię i Finlandię prosto do Szwecji, gdzie mieszkacie razem w domu, który wygląda jak okładka katalogu IKEA, jeździcie Volvo, a co wieczór popijacie z gwinta wódkę Absolut przed kominkiem. Wasze stosunki są idealne, głównie dlatego, że nie rozumiesz, co do ciebie mówi.


Lublin – najbardziej na świecie kocha ziemię, jazdę swoim Oplem, traktor za pieniądze z Unii, a jeśli okażesz się dobrą kandydatką, to kilka pozycji dalej znajdzie się miejsce dla ciebie. Ciężka praca w polu i wódka sprowadzana z Ukrainy zahartowały go tak, że stał się niemalże nieśmiertelny. Jeśli śnisz o Gdańsku, życie podsuwa ci jego swojską i bardziej realną wersję, czyli Lublin.


Białystok – chłopak o ogromnej fantazji i finezji, latem lubi naciągnąć na stopy skierpy do sandałów, zimą najlepiej się czuje w tureckim swetrze. Żyje czekając na sobotę, lubi remizowy melanż i czuje, że to o nim napisano większość piosenek disco polo. Do pedałów nic nie ma, zwłaszcza szacunku, chociaż skrzętnie przemilcza swoje sny o tym, jak warszawskie Pendolino parkuje w nim od tyłu.


Katowice – buntownik, pankrokowiec, zawsze na przekór. Gardzi ludźmi, nie podoba mu się nic, co jest w powszechnym rozumieniu normalne. Nie lubi czuć się częścią większej społeczności, więc wykazuje silne skłonności separatystyczne. Nie wejdzie z tobą w żadną stałą relację, bo uważa że człowiek jest zwierzęciem i monogamia nie leży w jego naturze. Masz szczęście, jeśli oświeci cię, zanim zaczniesz lokować w nim swoje uczucia i urodzisz mu pierwszą czwórkę dzieci.


Szczecin – Sprząta po sobie, umie nie umrzeć z głodu, robi pranie, hoduje kwiaty, lubi koty. Będzie cię słuchał, śpiewał z tobą piosenki Johnnego Casha, popłacze z tobą na "King Kongu", twoja matka go polubi, twoi przyjaciele go zaakceptują. Jest tak idealny, że to niemożliwe, że żyje. Gdybyś go nie widziała w telewizji, to byś nie wierzyła w jego istnienie.




* Powinnam dodać, że turysta ze mnie słaby, ale poza jednym wyjątkiem na liście, udało mi się wszystkie miasta odwiedzić, natomiast w pisaniu opisów, poza moimi ubogimi doświadczeniami, sporo zaczerpnęłam z opowieści. Dla formalności napiszę, że wpis ma charakter czysto humorystyczny, żonglowanie stereotypami jest zamierzone, tak jak zamierzone jest humorystyczne podejście do "kobiecych oczekiwań", a wszelkie podobieństwo do osób jest nieprzypadkowe.